Polska, Nowe Warpno

wycieczka na północ

6 sierpnia 2007; 350 przebytych kilometrów




nowe warpno



Wstałam późno, bo i późno poszłam spać. Zastanawiałam się, czy jechać jeszcze do Szczecina, bo chciałam koniecznie tą koszulkę z Chopina, ale mój brat potem przyjechał i mówił, że nie ma ('jutro na pewno będą', he he).

Za to zrobiłam sobie wycieczkę do Nowego Warpna, czyli na kraniec Polski. Dalej już można tylko drogą morską dostać się do Niemiec. Jest to senne miasteczko z pięknym ryglowym ratuszem. Siadłam nad zalewem. Zbyt długo tam sobie nie posiedziałam, bo chmury przyszły i trochę zimno się zrobiło.

Wróciłam do miejscowości o nazwie Brzóski. Fajne miejsce, jedzie się drogą z kocich łbów.
Miałam tu na mapie zaznaczoną plażę, kawałek na wschód i chciałam tam dotrzeć. Spytałam jakiegoś chłopca gdzie trzeba skręcić, trochę dziwnie na mnie spojrzał (ale drogę wskazał), potem się okazało dlaczego ;) Jechałam drogą z betonowych płyt, niezbyt fajnie dla auta. No ale jak już sobie zaplanowałam. Jechałam tak spory kawał, potem droga coraz węższa i coraz bardziej zarośnięta. W końcu się zatrzymałam, bo pojawiły się trzciny. Była jakaś dróżka w kierunku zalewu, poszłam nią i... jakie rozczarowanie! Było tam po prostu zejście do wody między trzcinami i tyle. Fakt, że po piasku, ale... No to była sobie plaża...
Ale i tak nic straconego, okolica super, dookoła wielkie łąki i bagnisty las. W sumie przyjechałam tu, żeby trochę odpocząć, więc zatrzymałam się na łące. Słonko już trochę wychodziło, zrobiło się cieplej, a ja wyciągnęłam się w trawie. Był w pobliżu jakiś traktor, ale potem sobie pojechał, więc byłam tam całkiem sama, ptaszki śpiewały, a na łące pełno różnych stworzeń. Super mi tam było, ale w końcu przyjechało więcej traktorów i robiły hałas.

W Szczecinie był mój brat z Romką, więc miałam impuls, żeby tam pojechać. Było już późne popołudnie, ale co z tego, na plaży jutro sobie posiedzę.